Jablka, gruszki, kaki, granaty pozostają z nami na cala zimę. Pisałam o ich wartościach odżywczych w listopadzie. W grudniu dołączają do tego zacnego grona:
1. Kiwi - mamy to szczęście we Francji, ze mamy własne kiwi... nie trzeba go sprowadzać z Nowej Zelandii. Rośnie szczególnie w dolinie rzeki Adour choć w Bretanii tez tyle, ze nie ma AOC. Kiwi zawiera witaminę C ( więcej niż pomarańcze, mandarynki) i B9 ale przede wszystkim zawiera dużo przeciw-zapalnej miedzi. Ma tez sporo witaminy E.
2. Pomarancze - to karetonoidy - zapobiegają nowotworom płuc w tym przypadku, polifenole i hesperydyna oraz witaminy C i B9. Nawadniaja organizm podobnie jak gruszki. Maja tez pomarańcze specyficzne polifenole flawonowe. One działa silnie przeciw-oksydacyjne i przeciw-zapalnie. Chronią nasze naczynia, obniża ciśnienie krwi po około 1 miesięcu regularnego spożycia : 2 pomarańcze dziennie. Luteina wspomaga wzrok.
3. Mandarynki z Koryski - to terpeny karetonoidow, hesperydyna i również polifenole. Maja troche witaminy C. A dlaczego z Korsyki? Bo uwielbiamy ich zielone listki i smak - lekko kwaskowaty. W wersji ekologicznej są znakomite do sosów: do ryb i produktów morza albo na przykład do pieczeni świątecznej z cielęciny! Przepisy na moim blogu kulinarnym. Mandarynki z Hiszpanii są dużo tańsze ale jeśli nie są ekologiczne mogą tylko zaszkodzić.
4. Grejpfruty - u nas nie rosną. Mamy te z Florydy albo te z Izraela. To wyjątkowe źródło witaminy C ale tez wszelkich karetonoidow i polifenoli silnie oddzialowujacych na nasz układ odpornościowy. Robi się nawet wyciągi specjalne z grejpfrutów i dozuje w kropelkach by wzmocnić odporność. Ale najlepiej je po prostu zjeść. Sezon na nie dopiero się zaczyna. Pełnia przypada na luty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz