wtorek, 27 kwietnia 2021

67 kilometrow, 64 kilometry i 8 godzin... - po wakacjach w Pornichet.


Po tygodniu wakacji w Pornichet ma się moc! A moc bierze się stad, ze w Pornichet NIC się nie robi... leniuchuje się calutki tydzień! 
Ja zazwyczaj pochłaniam książki, chodzę na jogę na plaży, wykupiłam sobie lekcje w Albatrosie, klubie plażowym, chodzę na kawę - aktualnie nie chodzę...  maszeruje całymi dniami i biegam. A Antek często żegluje. 
Nie może się doczekać sierpnia bo będzie zdawał prawo na żeglowanie... można od 16 roku życia. Katamarany nie są jego ulubionymi obiektami pływającymi Antek woli zaglowki z zabudowa, z kabinami do spania ale zaczynał na maluśkich zagloweczkach jak miał 5 czy 6 lat... 



Jak jest ładna pogoda a taka była cały ubiegły tydzień to człowiek laduje baterie właśnie w Pornichet. 

I tak od soboty 17 kwietnia do niedzieli 25 kwietnia 2021 przeszłam 67 kilometrów; przebiegłam 64 kilometry i zrobiłam 8 godzin jogi na piachu...  I wygzałam jak mi wczoraj moja ciocia powiedziała moje stare bo prawie 50 letnie kości w słońcu!!! 


MENU na dziś:

SNIADANIE: mandarynka i kiwi, chleb na zakwasie, 2 łyżeczki ricotty, zielona herbata, woda z cytryna

Kawa rano

OBIAD: jajko mollet ze świeżym szpinakiem; sałatka z sałaty, quinoa i tuńczyka. zioła

PODWIECZOREK: truskawki i garść orzechów brazylijskich i włoskich, zioła

KOLACJA: salatka z kaszy bulgur, zielonej fasolki, mięty, sosu tahini i migdałów. Jabłko.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz