Placz na kanapie...
Wczoraj po pracy... Ze zmęczenia. Dawno mi się to nie przytrafiło. Po 8 godzinach lekcji i 40 minutach przerwy. Po spotkaniu 343 uczniów tego samego dnia i próbie przekazania wiedzy, umiejętności i odrobiny zainteresowania każdemu z nich...
Wysiadłam.
Korki w drodze do domu. Po powrocie Antek chciał by mu pomóc. Trzeba było zrobić kolację dla wszystkich, spakować torby na dziś... Męża nie było bo na wyjeździe wrócił o 21 by zjeść gotowe...
Usiadłam na kanapie i ryczalam... Ze zmęczenia, że smutku, z tej dziwnej bezsilności...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz