wtorek, 5 marca 2013

41 lat minęło !!!


 

 

 

Dzisiaj o 5 h rano mojemu mężowi. A nadal jest bardzo przystojnym facetem… dość szczupły, wysportowany, brunet… Co prawda jak popatrzę na zdjęcia z 1995 roku, w którym to się poznaliśmy to i on i ja wyglądaliśmy znacznie młodziej, ale cóż nie da się, pomimo różnych zabiegów, czasu zatrzymać ! Choć można się w dobrej formie przez długie, długie lata utrzymać! I o to to chyba chodzi.

 

Jesteśmy ( jak wszystko dobrze pójdzie) na półmetku naszego życia, w dobrym zdrowiu fizycznym i psychicznym. Stéph nie ma nałogów (żadnych no chyba, że weźmiemy pod uwagę zamiłowanie do wakacji i leniuchowania oraz do słodyczy), sportów uprawia kilka, szczególnie w ostatnim czasie towarzysząc Antkowi a od zawsze tennis i pingpong były jego konikami. Tego ostatniego był nawet trenerem przez kilka lat.

 

Pracuje bardzo dużo ostatnio, ma odpowiedzialne stanowisko a co się z tym wiąże dużo wyjazdów, które przyprawiają mnie czasem o kryzysy nerwowe bo wszystko ląduje na mojej głowie… Wychodzi z domu o 8h rano, wraca o 20h i śpi w domu jak nie jest w podróży.

Jaki jest? Chyba nie mnie żonę należy o to pytać bo lista moich skarg zajęła by tutaj całą stronę… ale z zewnątrz jest postrzegany jako osoba bardzo sympatyczna, lubiana, ceniona. Zazwyczaj jest uśmiechnięty w domu też… uwielbia się bawić z Antkiem i nim zajmować jak i innymi dziećmi bo w każdym parku od razu staje się animatorem zajęć dla najmłodszych… lubi dzieci. Uwielbia podróżować, odkrywać i zwiedzać… często więc wyjeżdżamy… Uwielbia moją kuchnię, szczegolnie tę słodką jej część.

 

Jego wielką pasją są ekonomia i finanse… codziennie do późna studiuje wyniki giełdowe we Francji i na świecie, zresztą tylko tego typu książki oraz prasę czyta… sam inwestuje bo ja się na tym kompletnie nie znam i robi to z korzyścią dla naszej rodziny. Za to w domu nie potrafi zrobić praktycznie NIC… spaghetti carbonara i jajka sadzone to jego repertuar… sprzątać nie trzeba bo jest przecież czysto, prasuje od niedawna sam! To mój sukces hi, hi… ale pranie rozwiesi, ubrania poskłada i mi kwiatki od czasu do czasu kupi, czasem zrobi niespodziankę.

 

Dziś wieczorem pójdziemy do naszej włoskiej ulubionej knajpki a w sobotę będziemy świętować jego urodziny w restauracji oddznaczonej przez Michelin czli jak w zeszłym roku nieco luksusowo… co Stéph bardzo, bardzo lubi… stolik zarezerwowałam już kilka tygodni temu.
Joyeux Anniversaire Stéph!
 
 

2 komentarze: