Dziś rano, nasze media doniosły o kolejnym przypadku pobicia
nauczycielki przez uczniów. Chodziło o profesora od hiszpańskiego, w 4 klasie
gimnazjum czyli u 12-sto latków. Kobieta ta próbowała interweniować w bójce
pomiędzy dwoma uczniami i sama została pobita. Wniosła skargę do sądu, uczniów
usunięto z tej szkoły, ale z pewnością zaakceptują ich w jakiejś innej.
Wczoraj w mojej klasie, tej najtrudniejszej, też doszło do
bójki, zresztą przynajmniej raz w tygodniu do niej dochodzi. Tylko, że ja nie
interweniuję bo jednak moje zdrowie mi milsze niż iluzja spokoju na kilka
minut.
Dlaczego biją ? Dlaczego biją siebie, innych, biją się
między sobą ?
Nie potrafię za bardzo odpowiedzieć na to pytanie. W
przypadku 12-sto latków tłumaczę to sobie niedojrzałością emocjonalną, nie
możnością dialogu zastępowanego pięściami. W przypadku 17 latków, jak w mojej 3
klasie liceum, nie potrafię sobie tego wytłumaczyć ?
Zazwyczaj do bójek w tej klasie, w mojej klasie, dochodzi
pomiędzy reprezentantami grup etniczych, religijnych oraz pomiędzy dziewczynami
i chłopakami, tak jakby różnica płci sama w sobie była konfliktowa. Wczoraj na
przykład pobili się Andrea z Marouanem. Ta pierwsza jest dziewczyną i Cyganką, ten
drugi jest z Magrebu i jest chłopakiem. Poszło o kartkę papieru potrąconą ze
stolika Andrei przez Marouna, która to spadła na podłogę. Zaczęło się od
wyzwisk, ku… itd, po czym doszło do rękoczynów. Zaznaczam, że Liceum w którym
uczę, nie jest zakwalifikowane do zon edukacji priorytetowej więc nie jest w nim
aż tak dramatycznie – jak to mówią nam co tydzień w kuratorium.
Problem w tym, że
interpretując te bójki przez pryzmat płci i przynależności rasowej czy
religijnej – co nie przeczy temu, że są to fakty – wpadam i wpadamy w pułapkę
dość niebezpieczną, stygmatyzującą niektórą młodzież. Powinnam, powinniśmy może
na pierwszy plan wysunąć argumenty typu : są to dzieci z biednych rodzin,
rodzice się nimi nie interesują, nie ogarniają własnych emocji, nie potrafią
inaczej ?
Tylko, że to drugie
też jest pewnego rodzaju stygmatyzacją… I obie w jakimś stopniu są prawdziwe,
ale bardzo politycznie i edukacyjnie niepoprawne !
Jak więc o tym mówić
czy pisać ? Udawać, że nic się nie dzieje ? Większość moich
kolegów taką właśnie przyjmuje postawę… Ja też zadowalam się obserwacją z
opowodu czystej bezsilności…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz