piątek, 25 lipca 2014
Etap drugi - jet lag, Montreal i polska knajpa.
Opanowywanie tego co krótko nazywamy jet lagiem zajmuje nam juz drugi dzien. I tak sobie myślimy o tym... Kiedy poczujemy sie lepiej? Na dzien dzisiejszy to zasypianie o godzinie 19 lokalnego czasu czyli 1 nad ranem czasu francuskiego i polskiego. Budzimy sie koło 4:30 rano i... Nie wiadomo co ze sobą zrobic? Nieustepujace uczucie zmęczenia, znużenia, rozdrażnienia. Sensacje żołądkowe i inne przyjemności. I przyznam, ze maci to nieco radość zwiedzania. Podobno trzeba tyle dni aklimatyzacji ile godzin różnicy czasu czyli w naszym przypadku 6 a następnie 7... Buuuu...
Koniec jeczenia!
Wczorajszy dzien czyli pierwszy, zaatakowalismy w parku Mont Royal. Po prostu chcieliśmy byc na zewnątrz, skorzystać ze słońca by zsynchronizowac nasze organizmy. Przy okazji przeszliśmy z 6-8 kilometrów, spora ich ilośc pod gore. Mieliśmy wspaniałe widoki na Montreal i na parkowe wiewiórki. Antek porobil im mnóstwo zdjeć.
On najlepiej znosi te różnice czasu. Wczoraj byłam z nim pod wieczór w sklepie papierniczym. Wybraliśmy pieknie oprawiony, gruby zeszyt na... Dziennik z podróży. Antek ma swój mały aparat fotograficzny. Kolekcjonuje bilety, wejściówki, karteluszki i inne takie i wczoraj zaczął pisac... Zdjecia będziemy wklejac po powrocie ale pisze dzien po dniu co i jak, jego dziecięcym językiem, o tym co go poruszyło, wzruszylo, zaciekawiło. Uważam, ze to wspaniały projekt i bedzie super ksiazka z podróży.
Typowe domy przy parku Mont Royal, w dzielnicy Plateau.
Antek na gorze parku z ktorej rozciaga sie taki widok na miasto...
i taki tez!
Wczoraj złapałam sie tez na tym, ze pomyślałam o moim synu jako o 80 letnim starszym panu... Oglądającym swój dziennik z dziecięcej podróży, gdy nas juz zabraknie. I wzruszylam sie... Narysowałam w jego dzienniku samolot, śmieszne napisy, pamiątka po wspólnych momentach tych z przedwczoraj!
Dziś rano wyruszyliśmy juz o 8 do tzw starego Montrealu czyli Vieux Montreal.
Najstarszy miejski rynek w starej czesci miasta, dzis galerie i restauracje.
Katedra Notre Dame i jej wnetrze...
Zwiedzalismy stare miasto, super nowoczesne centrum dzisiejszego Montrealu oraz tzw: podziemne miasto, gdzie Kanadyjczycy " żyją" zima, kilometry podziemnych galerii. Kupiłam sobie lokowke przy okazji bo moja... Wysiadła pierwszego dnia.
Typowe domy w centrum miasta ze stromymi schodami... trzeba sie wspiac by wejsc do srodka.
Ratusz miejski
A obiad zjedlismy w ... Polskiej knajpie, w starym Montrealu, nieopodal ratusza miejskiego, czyli w Stas Cafe, przy ulicy St Paul. 14 lat temu byliśmy tutaj ostatnim razem, na kolacji w tej restauracji. Dziś odwiedzilismy to miejsce w trójkę! W pamiątkowej księdze znalazłam swoją notatke sprzed 14 lat!!!
A co jedliśmy: pierogi oczywiście! Barszcz czerwony, a na deser słodkie naleśniki... Restauracja była pełna w porze lunchu. O 12:25 nie było juz zadnego wolnego stolika, jedzenie bowiem znakomite i międzynarodowa klientela zachwycona. Tylko, ze w Montrealu jest dość drogo... Dziś 60 dolarów za lunch, wczoraj 35 dolarów za 3 kanapki i jedna zupę. Trudno znaleźć dobre jedzenie w rozsądnej cenie. Albo jest bardzo drogo albo trzeba jeść Putina! To nie żart to danie kuchni Quebec! Frytki polane roztopiońym serem... Wyjątkowe ohydztwo ale coz wiadomo o kogo chodzi... Takie i danie!
Jutro etap 3 - wyjazd do Ottawy, samochodem wynajętym na lotnisku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz