Niecała godzinę temu dotarliśmy na lotnisko Richardson w Winnipeg. Siedzimy tutaj sobie, gra muzyczka, pijemy kawę i czekamy na nasz autobus do Brandon. A ja wspominam... 14 lat temu czekali tu na nas wuj i ciocia, na dole ruchomych schodów. Pamietam nawet jak byli ubrani. Dziś cioci juz nie ma a wuj skończył wlasnie 88 lat i nie prowadzi juz samochodu poza miasteczkiem Brandon.
Winnipeg to spokój, duzo mniejsze miasto, 800 000 mieszkańców, duzo mniejsze lotnisko, duzo niższe ceny. Jest "cool" jakby powiedzieli anglojezyczni.
Wstalismy dziś o 4 rano.... Cieżko było ale daliśmy radę. Nieco bladzi tylko jesteśmy. Przed hotelem czekał na nas wóz - taki hotelowy schuttle - dowiózł nas na lotnisko Pearson w Toronto. Kolejne miejsce very very BIG. Ale znakomicie zorganizowane, a ze podróżujemy z dzieckiem to wszędzie mamy pierwszeństwo. I do bagażu, do kontroli i do wchodzenia na pokład samolotu wiec jest przyjemnie. W busiku hotelowym rodzina z Holandii: mama, tata i 4 dzieci. Najstarszy w wieku Antosia, najmłodsze 3 latka. Mieli chyba z 10 walizek. Okazało sie, ze podróżują cały rok. Wzięli sobie rok wolnego i objeżdżają świat. Dzieci maja szkole w hotelach z mama i z tata i jeżdżą. Wrócili wlasnie z Azji, teraz obie Ameryki. Podziwiam! Przy okazji jak wyznała nam młoda mama maja masę pomysłów na biznes po powrocie. Fajnie.
Aha, lot do Winnipeg z Air Canada - znakomity! Sa jeszcze bardziej nowocześni niz Air France. Zero turbulencji, perfekcyjny serwis. Nic dziwnego, ze piąty rok z rzędu to najlepsza kompania lotnicza na swiecie.
No nic, czas na autobus. Za kilka godzin będę sie wzruszac....
Piekne to co piszesz o rodzinie z Holandii. Przepięknie realizują swoje marzenia :-)
OdpowiedzUsuń