niedziela, 25 września 2016

Wielka Brytania – Bath i Bradford on Avon. Część 14 i OSTATNIA.



UK 38




Po cudownym śniadanku w towarzystwie pani Joli wyruszyliśmy w stronę Bath. To angielskie miasto uważane dzisiaj za najpiękniejsze w Anglii zrodziło w nas dość mieszane uczucia. Bo jego, najobszerniejsza XVIII wieczna część tak wychwalana w przewodnikach turystycznych okazała się znacznie mniej atrakcyjna niż nasze rodzime miasto Bordeaux. I tak naprawdę, gdyby nie rzymskie łaźnie, zachowane w prawie idealnym stanie, to bylibyśmy rozczarowani i zniechęceni.








UK 39



A łaźnie są tuż obok przepięknej średniowiecznej katedry. Kolejka do nich długaśna nas nie zniechęciła ani cena! ponad 40 funtów wstęp na 3 osoby!


Muzeum to jednak warte jest każdej ceny! To miejsce wyjątkowe bo są zachowane źródła, sale łaźni, pozostałości bo tympanach, rzymskich rzeźbach, ołtarzach, tablicach z inskrypcjami… Spędziliśmy tutaj wiele przedpołudniowych godzin… Kilka migawek z tego miejsca na zdjęciach.




Późny obiad – lunch zjedliśmy w Prêt à manger i to w towarzystwie bo zajmując stolik zagadała do nas pewna angielska dama z córką. Córka była w wieku Antka, Emilie, lat 9. Jak się okazało uczyła się w szkole francuskiego to sobie dzieci porozmawiały i uprawiała te same sporty co nasz Antek: golf i tennis. To się nasi młodzi sobie spodobali i ciężko było im się rozstać! Za oknem pokapywał deszczyk. Zwiedzanie miasta zakończyliśmy obiadową porą dość szybko bo po prostu niezbyt nam się to miasto podobało. Ot, takie sobie.







Ale w jednym butiku kupiłam sobie tweedową torebkę i byłam bardzo i jestem z tego zakupu zadowolona!




Ruszyliśmy w drogę powrotną postanawiając zboczyć do Bradford on Avon… Tutaj bowiem znajduje się jeden z najstarszych o ile nie najstarszy salon herbaciany Wielkiej Brytanii. Cudeńko!!!!




W domu z 1502 roku prowadzony przez starszą aczkolwiek znakomicie mówiącą po francusku Angielkę salon utrzymany jest w iście wiktoriańskim stylu. Stroje kelnerek, meble, wystrój i nawet ciasto Wiktorii! Wszystko przypomina starą Anglię. Jednakże na moje pytanie o rodzaj pitej przez Anglików herbaty popołudniową porą… usłyszałam, że oni już jej prawie nie piją! Tradycja zanika...


UK40




Dostałam przepis na Victoria Cake… jeszcze nie wypróbowałam…


A my tymczasem rozkoszowaliśmy się tam:


Antek  - herbatą dla dzieci: kanapka z szynką i z ogórkiem, cytrynwy tort oraz czekoladowy Milk Shake…


Ja Carotte cake i herbata


Stéph: scones z konfiturą i herbata


Antek sobie jeszcze później też dzbanek herbaty zażyczył.


Zostawiliśmy więc trochę pieniędzy w tym miejscu ale jakże urocze było to opróżnianie portfela w przedzień wylotu!




I tak nasza podróż po Wielkiej Brytanii dobiegła końca. Ostatnia noc w hotelu pod Oxfordem, ostatnie śniadanie z panią Jolą, droga do Stansted i lot do Bordeaux


UK 41




Niedługo kolejna wyprawa…

1 komentarz:

  1. Łaźnie cudne! Szkoda tylko, że nie mogliście być w nich sami, no ale tak to już jest w atrakcjach turystycznych.
    Lubię wydawanie pieniędzy w ostatnich dniach wakacji, jakoś o wiele łatwiej to przychodzi :-)

    OdpowiedzUsuń