środa, 21 września 2016

Wielka Brytania – Majestatyczny Oxford. Część 13.





UK 35
 


Spaliśmy wyjątkowo dobrze po tak długiej podróży z przygodami i niezwykłej kolacji.  Przy śniadaniu obsługiwała nas pewna brunetka, bardzo miła, która mówiła płynnie po angielsku lecz z pewnym akcentem. Dopiero pod koniec śniadania odważyłam się zapytać skąd jest. i się okazało, że jest Polką! Pani Jola… spotkaliśmy ją na kolejnych dwóch śniadaniach i zawsze było nam niezwykle miło. Mam nadzieję, że ma się dalej dobrze na obcej ziemii…


 


Objedzeni ruszyliśmy autobusem miejskim X2 do centrum Oxfordu. I oczywiście przegapiliśmy przystanek, na którym mieliśmy wysiąść! Ale to nic takiego! Kierowca autobusu zatrzymał go pośrodku drogi byśmy wysiedli i jeszcze wytłumaczył jak mamy się cofnąć. Jacy to mili ludzie chodzą po tym świecie!


A byliśmy dosłownie kilkaset metrów od wejścia do Christ Church College. Ten college oczywiście zwiedziliśmy bo jak pominąć jego słynny dzwon TOM Quad, który o godzinie 21:05 dzwoni 101 razy! A to na pamiątkę 101 studentów tego Collegu i godziny, o której powinni być już w łóżkach.




Tak jak w Cambridge i w Oxfordzie jest kilka College’s a ten akurat przyciąga swoim dostojeństwem, wielkością, historią i filmem “Harry Potter”, którego sceny były tutaj kręcone.


Łazimy, zwiedzamy aż trafiamy do jadalni… portrer króla Henryka VIII na centralnym miejscu, dalej sami słynni ludzie, naukowcy, politycy… I nakryte na lunch stoły dla studentów z kursów językowych. Że też człowiek nie jest już studentem!!!!


 


Gawędzimy ze strażniczkami… koszt studiów tutaj to 14 500 funtów za 3 lata, do licencjatu. Do tego należy doliczyc 4500 funtów na pokój, plus jedzenie… plus ewentualnie policencjackie studia, ale tam łatwiej o stypendium i pracę. Sporo, ale nie tak horendalnie jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie dwa razy tyle kosztuje 1 rok studiów na Harvardzie na przykład…


Trzeba zarabiać…


Uk 36






Włóczęga nasza będzie trwała dzionek cały, od college do college, od katedry uniwersyteckiej do kościoła, biblioteki itd…




Po pewnym czasie Antek ma serdecznie dość bo zgłodniał… I udajemy się do sieci Eat Itsu z japońskim jadłem, znakomitym a dużo tańszym niż we Francyji. Błądzimy po uliczkach, dostajemy od reklamodawców darmową Coca Colę. Super bo jest gorąco! Antek kupuje sobie kolejną bluzę uniwersytecką to nic, że za duża, i że będzie pasować za 2 lata…  są okazje i miejsca, których się nie pomija jak moje dziecko twierdzi.


 UK 37


Dochodzi 17… mam ochotę na English Tea… Kusi mnie kawiarnia założona w 1650 roku z francuską nazwą “Le Grand Café” na High street. Wchodzimy, jedyny wolny stolik w końcu Sali. Kawiarnia wypełniona jest azjackimi turystami, ani jednego Anglika. Ceny z kosmosu a obsługa wielce nieprzyjemna i nieprofesjonalna.  Po odsiedzeniu 10 mniut i obejrzeniu kart, rezygnujemy i wychodzimy ku wielkiemu zdziwieniu jednego z kelnerów. Chyba jeszcze mało widział.


Kilkadziesiąt metrów wyżej, na tej samej ulicy znajduje się 4* hotel Quod hotel, zaraz przy banku. Eleganckie wnętrze kusi prostotą a na tyłach jest podobno taras. Wchodzimy. Zostajemy bardzo miło przyjęci, stolik na tarasie, szum fontanny i popołudniowa herbata z 2 scones z konfiturą i ubitym masłem ( coś pomiędzy masłem a śmietaną) kosztuje tutaj tylko 7,95 funta od osoby. Rozkoszujemy się…


 


I tutaj odkrywam mojego syna! Uwielbia herbatę! Uwielbia ciastka do herbaty i potrafi sie zachować i obsłużyć srebrną zastawą, dzbaneczkami, filiżankami, cukrami. No kochany jest…


 


Przed powrotem do hotelu kupujemy w Tesco kanapki na kolację i 3 jogurty.  


Czas na odpoczynek…

2 komentarze:

  1. Niespieszne zwiedzanie,zadzieranie głowy, by dostrzec detal... Czas... cudownie spędzony czas z rodziną.Oby takich chwil jak najwięcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne miejsca do nauki! Podoba mi się monumentalność tych budynków, poszanowanie dla tradycji i kultury!
    Herbatę też uwielbiam :-)

    OdpowiedzUsuń