niedziela, 18 września 2016

Wielka Brytania – Szkockie jeziora, w drodze do Glasgow. Część 11.





Uk 28
 


            Środa, 24 sierpnia okazała się być przepięknym, słonecznym dniem. Zaczęło się od tego, że hotel, w którym nocowaliśmy w Fort William oddał nam pieniądze za dwa noclegi z powodu naszych skarg na hałasy, głównie trzaskanie drzwiami sąsiadów. I tym sposobem spaliśmy za darmo. Śniadanie zjedliśmy w pokoju i ruszyliśmy w stronę Glencoe.


 Uk 29


To miejsce szczególne na historycznej mapie pamięci Szkotów, gdyż tutaj dokonała się 13 lutego 1692 roku masakra mieszkańców. Jej historia jest dość skomplikowana bo dotyczy zdrady, przekazania niepotwierdzonych wiadomości , ucieczki części ocalonych mieszkańców w dolinę Glen Coe i ich późniejszego zamarznięcia.


Miasteczko Glencoe jest malutkie i położone nad brzegiem jeziora, którego czysta woda odbija wszystko jak najpiękniejsze lustro. Dolina za to jest ogromna, dziś w jej centrum przechodzi asfaltowa droga…




 



Zatrzymujemy się po drodze wielokrotnie by się trochę powspinać, porobić nieco zdjęć. Dojeżdżamy w porze obiadu do miasteczka Luss, położonego na jeziorem Lemond.


Antek zaczyna śpiewać … o nim cudowną pieśń, która jego chór wykonuje i która jest nagrana na chóralnej płycie. Tego popołudnia będziemy ją jeszcze śpiewać wielokrotnie ku radości innych turystów.


 


Przy wjeździe do Luss jest 4* hotel Lodge on Loch Lomond i tam zajeżdżamy na obiad. Taras wychodzi bezpośrednio nas jezioro. Zajmujemy ostatni wolny stolik udekorowany kwitnącą lawendą, ale po kilku minutach okazuje się, że zjedzenie obiadu na tarasie jest niemożliwe bo non stop trzeba odganiać się od os.




Wchodzimy do środka. Wielkie, przeszklone ściany widoku nam nie odebrały a był spokój.


Antek rzuca się na dziecięce menu: melon z truskawkami na przystawkę, fish and chips i lody. Ja rozkoszuję się burgerem z jagnięcego mięsa i lokalnym serem… pyszności!


 



Około 14 h ruszamy w miasteczko i kupujemy bilety na stateczek i wycieczkę po Lomond, która będzie trwała półtora godziny. Antek śpiewa I śpiewa, ludzie go podziwiaą, klaszczą mu a on niczym się nie przejmując ciągnie dalej… ktoś nawet zaproponował, że mógłby trochę pieniędzy sobie uzbierać…


Luss jest śliczne, domki ukwiecone do bólu skrywają sympatycznych mieszkańców I ich czworonogi.


 Uk 30

Około 17 opuszczamy to miejsce by dojechać na nocleg do Glasgow. Premier Inn jest nowoczesny I bardzo komfortowy. Obok centra handlowe umożliwiają nam zakupy i kolacja będzie rozpustą wokół wędzonego, szkockiego łososia! Przy okazji w sklepie golfowym Antek dorobił się nowych spodni do gry w golfa!


 


Następnego dnia czeka nas 8 godzin jazdy aż do Oxfordu…
UK 31

1 komentarz:

  1. Świat jest naprawdę zadziwiająco piękny! Fish and chips jadłam i bardzo mi smakowało, zwłaszcza z lokalnym piwem :-)

    OdpowiedzUsuń