Nagle zrobiła się jesień po ostatnich upałach... Wstałam dziś o świcie. Pierwsze co zrobiłam to te muffinki na śniadanie z maki orkiszowej z migdałami i w herbata tchai.
Przepis tutaj: https://est-ouest-est-ouest.blogspot.com/2023/09/muffinki-z-maki-orkiszowej-z-migdalami.html
Kolo 9 godziny poszliśmy na rynek Lices po miesiącach nieobecności. Złapała nas ulewa. Ale kupiliśmy co potrzeba na następny tydzień i nawet więcej bo ten piękny bukiet kwiatów tez zakupiłam. Mogłabym jak ta Calineczka żyć wśród kwiatów. Uwielbiam je i zawsze w domu mam. Nawet pieniędzy mi na nie nie szkoda. Ha, ha...
Trwają dni dziedzictwa kulturowego ale nie wybieramy się nigdzie w tym roku bo mam sporo pracy i dziś popołudniu spędzę w bibliotece. Zajęcia na Uniwersytet przygotowuje i mam co przygotowywać.
Miał być brunch Poloni lokalnej w naturze, myślałam zajrzeć ale wciąż popaduje więc nie zajrzę, skupie się na pracy. Tym bardziej, ze jutro mam gości na obiedzie i trochę pogotuje w ten weekend.
Za oknem szaro i przygnębiająco. Dobrze, ze u Antka w Wersalu pełne słońce. Łatwiej się uczyć i mieć energię jak swieci! Antoś pewnie pojedzie do szwagra na noc dziś i na jutrzejszy dzień, do domu na wsi.
Przydziału pracy wciąż nie mam. Czasami myślę, ze moze tam zapomnieli o mnie, w kuratorium?
W ubiegłym tygodniu pracowałam po wiele godzin dziennie nad tekstami wywiadów. Bardzo się cieszę z nich. Pięknie to wyszło. Będę kontynuować.
Życie we 2? Jest inne... dużo mniej sprzątania, dużo mniej zakupów, dużo mniej gotowania... ale tez dużo mniej radości w domu, wybuchów śmiechu, przytulania... czy kopania piłki w moje pianino... ha, ha...
Miłości wciąż tyle samo!
Dobrego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz