Skończyłam czytać "Chłopki" wczoraj późnym wieczorem. Lektura ta, która, tak myślę, każdy Polak powinien choćby we fragmentach znać, wywarła na mnie ogromne wrażenie. Po pierwsze poruszone tematy od losu chłopskich dzieci po emigracje czy antysemityzm okresu międzywojennego. Po drugie bogactwo źródeł i świadectw. Po trzecie praca nad tymi źródłami, która prowadzi do bardziej ogólnych i dotyczących większości polskiego społeczeństwa wniosków. I po czwarte obraz polskiego społeczeństwa dziś, którego korzenia znajdują się w tym co opisane.
Przytaczałam, tutaj kilka dni temu, cytaty, które mnie poruszyły.
Dziś kolej na następny ten o biedzie na stronie 416 książki:
"Ich rodziny od pokoleń nawykły do płacenia daniny na kościół i teraz chłopi również są gotowi oddać swój ostatni grosz, oszczędzając na soli i zapałkach, ale nie na pomoc tym, którzy nie maja co jeść. Poczucie, ze są biedni, zwalnia ich z odruchu solidarności oraz refleksji, ze bieda osiąga różne poziomy. Płacąc na kościół, mogą liczyć na "łaskę", widocznie uważają, ze dzieląc się z biedniejszymi od siebie, nagrody nie posiada"
Te zdania przerażają, porażają więc...
By nie kończyć jednak zbyt pesymistycznie... refleksja o Kuchni!
Pewnie większość z was pamięta te legendy i słowa i mity o wyśmienitej kuchni babci, najlepsze ciasto, pierogi czy zupa... otóż w książce jest wiele stron poświęconych temu zagadnieniu. I cóż... kuchnia naszych przodków, 80% naszych przodków czyli chłopów, to kuchnia oparta na ziemniakach i kapuście i na jedzeniu wciąż tego samego. Zadnej sztuki kulinarnej nie było, żadnego wysublimowanego smaku, jakości skladnikow, sposób przygotowania... To kuchnia siermiężna. na nią nałożyła się kuchnia PRL również w swych smakach i subtelności pozostawiająca wiele do życzenia.
Jak dobrze, ze teraz to się zmienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz