Reaguje na gorąco... to prawda. Wszystkie stacje telewizyjne pokazują atak terrorysty w liceum w Arras, na północy Francji. Widać starcie kilku osób z napastnikiem, byłym uczniem tego liceum. Kilka osób jest rannych.
Tyle fakty...
Jak tylko to usłyszałam to zaczęłam się znowu trząść... czuje, ze się boje.
Obecnie jestem na zwolnieniu i to od 27 września już po wypadku w pracy podczas którego dostałam pare obelg i rzut krzesłem od ucznia lat 10-11.
Zglosilam to na policje, do lekarzy, zatwierdziła ten wypadek jak wypadek w pracy pomimo setek KLOD rzucanych mi pod nogi przez szkole i jej dyrekcje, w której się to stało.
Wypadek został uznany.
Nie mam zamiaru odpuszczać. Myślę, z ery wszyscy nauczyciele odpuszczamy tutaj we Francji od lat wszelkie akty przemocy wobec nas. Nie zgłaszamy obelg, przemocy fizycznej... wytrzymujemy z tym bo sytuacja jest coraz gorsza, bo może niektórzy myślą, "ze tak trzeba".
Wszystkie te akty przemocy i ich banalizowanie przez nas samych jak i dyrekcje szkół, kuratoria i rodziców... prowadzi właśnie do tego co dzisiaj się znów wydarzyło. Tak zwane luzackie podejście, tak zwane odpuszczanie, tak zwane banalizowanie, brak dyscypliny właściwie we wszystkim, brak wymagań właściwie we wszystkim...
Nie wiem kiedy wrócę do pracy i nie wiem czy wrócę do tej pracy bo się... boje... bo niczego już nie dopuszczę, bo każdą najmniejsza rzecz będą zgłaszać, skargi polana na wszystko i za wszystko, zero tolerancji wobec wszystkiego... mam dość...
Jestem zrozpaczona tym co widzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz