W końcu! Zabrałam się do pracy jakiejś sensownej a nie tylko tak zwanej domowej czy administracyjnej - te maja dla mnie zbyt mało sensu.
I muszę przyznać, ze najpiękniejszą i najmocniejsza motywacja jest mój syn! On tez już pracuje i nasze rozmowy z ubiegłego tygodnia pomogły zabrać się za prace i mi.
Pomiędzy ulewami - notabene znów ma zalany garaż... woda nie spływa już wcale... piękne, jesienne dalie ze spaceru porannego w parku.
Miłej niedzieli!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz