Raz na 3 tygodnie jadę do supermarketu. Jadę bo muszę choć tego bardzo nie lubię. Trzeba jednak uzupełnić braki spożywcze i związane z tak zwanym gospodarstwem domowym: proszki czy płyny do czyszczenia.
I tak już od jakiegoś czasu co 3 tygodnie jest... coraz drożej. Mimo, ze to ten sam sklep, ze zawsze mam te same bony, karty i kuponu zniżkowe.
Dziś się z lekka przeraziłam cena 6 rolek papieru toaletowego, który kupuje od lat... było 5 euro z groszami, potem 7,15 euro a dziś? 8,99 euro za 6 rolek.
Kilka miesięcy temu spostrzegłem ze w paczkach chusteczek higienicznych zamiast standardów 10 sztuk pojawiło się 9 a pudełkach z kapsułkami płynu do prania Ariel kiedyś było 36 kapsułek teraz jest 28. Cena wyższa niż ta poprzednia.
Ćwiartka masła bretonskiego, które kupuje tez od lat to już 3,19 euro. A tabliczka czekolady gorzkiej Lindt 85% kosztuje już 1,66 euro zamiast 1,20 jeszcze rok temu.
Jednym słowem... wole robić zakupy na rynku i kupować warzywa i owoce bo tutaj przynajmniej rozpoznaje ceny, które niewiele się zmieniły czy zmieniają. Za to bardzo podrażało mięso i ryby. Na przykład 1 kilogram piersi z kurczaka to 23 euro a kilogram na przykład łososia czy soli czy dorady nie schodzi poniżej 30 euro.
Słuchając wczoraj kilku ekonomistów w pewnym programie telewizyjnym zrozumiałam, ze lepiej to raczej nie będzie. Będzie gorzej, o ile w ogóle cały system ekonomiczny Francji się nie załamie. Bo od stycznia do lipca 2023 wyprodukowaliśmy największy w dziejach kraju deficyt finansowy 169 miliardów euro. Podczas Covid było mniej. Cały system trzyma się więc na... niczym i możemy jak Grecy czy Argentyńczycy skosztować takiej recesji i takiego upadku finansowego, ze zostaną same kartofle na stole.
Nie jest bowiem wykluczone, ze pensje urzędników państwowych obetną o polowe jak i renty i emerytury bo nie będzie z czego płacić. Nie jest tez wykluczone, ze stopy procentowe kredytów, jak w Grecji sięgną 35% na okres 10 lat minimum...
Nie wyglada to dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz