sobota, 18 grudnia 2021

Przedswiateczna gorączka ale tez trochę wakacji!


Wczoraj skończyłam prace i rozpoczęłam z synem świąteczne wakacje. To cieszy. Wieczorem uczestniczyliśmy w streamingu w pogrzebie mojego drogiego kuzyna Michała, w Kanadzie. Dobrze, ze chociaż w ten sposób można było się z nim pożegnać choć ja czuje, ze wciąż pożegnana nie jestem. 

Dziś od rana  pobiegłam na rynek po ryby i owoce morza na Wigilie. I choć było jeszcze ciemno, dosłownie kilka minut po godzinie 8 rano to tłumy na rynku. Wszędzie kolejki. A ceny jak z kosmosu. 
Za dwa gatunki ryb i małże Świętego Jakuba na wigilijny stół dla 5 osób zostawiłam 75 euro z groszami. 
Zamówiłam tez gałąź wigilijna u mojego cukiernika ( sama nie będę wszystkiego robić - to jedno z postanowień swiatecznych na ten rok!) za porcje dla 6 osób - 36 euro. 
A gdzie cala reszta? 
Ceny na ryby wzrosły o 30% minimum a na małże o 40%. Fakt kupiłam tylko super jakości, lokalne produkty ale mimo wszystko. 
Moj mąż już się nieco zdziwił... ILE to WSZYSTKO KOSZTUJE jak żona sama wszystkiego nie zrobi... ale dobrze niech wie i niech odczuje. Bo on nawet ani jednego dnia wolnego w pracy nie wziął. Myśli, ze SAMO się wszystko zrobi, kupi, udekoruje, poda. 

Zadzwoniłam do teściowej bo tak się z nią umówiłam, ze będę ja trzymać doinformowana. Ona senna. Pytam co robią w weekend? Odpowiedz jutro będziemy mecz w telewizji oglądać! 
Fantastycznie. Głupia ja, jak zwykle... sama zachrzaniam, sama robię i sama place. 
Nie wiem czy mi 50 lat psychoterapii wystarczy by zmądrzeć? pewnie nie. 
Eh zrezygnowana jestem dziś i smutna po pogrzebie... 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz