sobota, 30 grudnia 2023

Cudowne Święta Bożego narodzenia.


W tym roku były całkiem wyjątkowe. Po raz pierwszy spędzone w tak licznym gronie, u mojego szwagrostwa i w towarzystwie aż 18 osób. Pojechaliśmy w ubiegłą sobotę odebrać Antosią ze szkoły i zaraz potem udaliśmy się do naszej rodziny. Tutaj przywitała nas dużą choinka, pies Tonka, dwa koty i sporo innych zwierząt w ogrodzie. I tak rodzina zjeżdżała się do Wigilii. 

Atmosfera była niezwykle ciepła. Dzieci szalały z radości i bawiły się razem pomimo różnic wieku... nawet mój dorosły syn z kuzynostwem rozrabiał nieźle! Starsi rozmawiali choć nie o polityce - ten temat nie był pożądany, gotowali, otwierali ostrygi, jedli, żartowali, tańczyli - jak moi teściowie już 23 popołudniu poszli w tany - zdjęcie!  A przede wszystkim wszyscy śpiewali i grali... - zdjęcia. Dzieci grają cudownie na pianinie, gitarze, mój syn cudnie śpiewa, wujowie szwagierki grają na gitarze itd... Było więc niezwykle radośnie. 

Najbardziej wzruszającym momentem był wspólny śpiew na grobie taty mojej szwagierki, tuż przed msza bożonarodzeniowa, celebrowana 24 grudnia wieczorem w ich miejscowości... To było coś niesamowitego... do dziś mam lzy w oczach jak wspominam. Byliśmy wszyscy na mszy świątecznej, większość z nas stała bo już miejsc siedzących nie starczyło... cale miasteczko przyszło. Śpiewy i atmosfera cudowna. 

Wieczorem mój mąż przebrał się za Mikołaja i krążył wokół domu pokrzykując ku wielkiej radości dzieci i dorosłych! 
Wigilia trwała dobrze do 1 w nocy i dzień świąteczny tez nas wszystkich zachwycił śpiewami i pysznym jedzonkiem. Podzieliliśmy miedzy siebie co kto robi, co przywozi... i w ten sposób... po raz PIERWSZY jak dla mnie, w historii mojego 50 letniego życia nie było: "ale się narobiłam, ale zmęczona jestem, dlaczego nikt du... nie rusza" i tym podobne teksty. Nikt nie był zmęczony bo każdy zrobil czy kupił trochę i każdy był odpowiedzialny za własny kawałek... a nie za całość. To była GENIALNA decyzja mojej szwagierki!

Sama wyjątkowo nie lubię jak mi się ktoś wtrynia w to co robię... a tak jak do tej pory było prawie co roku... a tutaj proszę... ja byłam odpowiedzialna za ciasta, ja zrobiłam wszystkie ciasta, bez żadnej pomocy, bez uwag... choć jedna osoba próbowała w miskę mi zaglądać ale ja bardzo niemiło odprawilam, ha, ha i jeszcze dumna z tego jestem! 
Swieta byly polsko-francuskie bo i ja i Maria jesteśmy Polkami więc był i barszcz i pierogi i makowce i pierniczki i opłatek oczywiście tez. 

Jestem ogromnie wdzięczna mojemu szwagrostwu i wszystkim osobom obecnym na Świętach za takie wspaniale chwile i dni. 

Także wielki szacunek i uznanie ale tez dużo miłości i emocji pozytywnych! 




















 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz