Książka, która była bestsellerem stała się ostatnio filmem i na ten film wybraliśmy się wczoraj wieczorem do kina. Jedni zarzucają mu zbytnia konwencjonalności, przewidywalność, to co już wiemy albo to co już widzieliśmy.
Nam sie film wyjątkowo podobał. Jest emocjonalny, jest łzawy ale jest tez silny... z wielkim i uniwersalnym przekazem. Polifonia narracji sprawia, ze pomimo dwóch godzin przed ekranem ani przez sekundę się nie nudzimy...
3 kobiety, 3 różne losy, kraje, religie, historie... Smitha z najniższej kasty w Indiach to kobieta ziemia, Giulia na południu Włoch to kobieta woda i Sarah w Montréalu to kobieta lód. Każdą jest niezwykle silna, każda podejmuje decyzje trudne, tragiczne... każda kocha mądrze swoje dzieci... każda chce dla nich lepszego losu i życia. Mężczyźni w tym obrazie i w tej książce są słabi... niezdolni poza jednym wyjątkiem... Kamelem we Włoszech, który pomoże Giuli, a który jest notabene Sikhizm z Indii właśnie.
Wszystkie trzy kobiety łączy symbol kobiecości... włosy a szczególnie ten warkocz małej, bezbronnej dziewczynki.
Film pokazujący nasza sile, nasza determinacje, film niosący pozytywne przesłanie, film o byciu szczęśliwa i o stawianiu własnych granic oraz o realizowaniu własnych celów niezależnie od ustroju politycznego, przynależności społecznej, kraju, religii, biedzie czy bogactwie...
Wzruszyl nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz