Wczoraj, po
raz pierwszy od kilku miesięcy… kierunek plaża, w ostrym lutowym słońcu! Aż
chciało się żyć, oddychać, biegać i z całych sił przywoływać wiosnę. Co prawda
czuć już lekki jej powiem… noc zapada około 18h20, dzień jest więc coraz
dłuższy, ptaszki świergolą w parku a krokusy pokazują nieśmiało swoje kolorowe
główki na trawnikach… To jednak jeszcze nie to, ale czuć, że już coś się rusza!
Połaziliśmy
więc kilka godzin po plaży, pograliśmy w piłkę, wystawiliśmy blade lica do
słońca, okulary słoneczne poszły w ruch… ostatnio mieliśmy je na nosach w
górach, na nartach podczas Bożego Narodzenia… czyli już dość dawno! Przy
kolacji wspominaliśmy lato i wiosnę, nasze ostatnie kwietniowe wakacje w
Hiszpanii…obejrzeliśmy kilka zdjęć a teraz tylko liczymy dni do kolejnych… na
początku maja… olé.
niesiesz nadzieję tym wpisem- ja już tak czekam na wiosnę, a wiadomo- w naszych rejonach to jeszcze ho, ho!
OdpowiedzUsuńNatalijko pocieszam jak moge... sama siebie tez!
OdpowiedzUsuń