Dostalo mi sie w spadku w poniedziałkowy poranek... Po pierwsze - płaszcz. Tesciowa moja kupiła ten płaszcz jakies 30 lat temu, na pokazie mody w Paryzu. Po czym zalozyla go 3 razy i wisiał w szafie odpowiednio zabezpieczony. Ten płaszcz kosztował swego czasu majątek, jest caly z wolny alpagi z jedwabna podszewka. Poza pozolkla metka w ogole nie widac, ze byl kiedykolwiek noszony.
Jest dlugi, zapinany tylko na 1 guzik i bardzo, bardzo cieply. Tak wiec mam to cudeńko teraz w szafie i nosie bede! Co prawda do czegos takiego trzeba obcasy, jakies szpilki eleganckie wiec sie wdrażam!
Dostalam tez w spadku koszule-bluzke w liberty czyli drobne kwiatuszki. Kiedys marzyłam zeby taka miec, ale nie przyszlo. Teraz liberty wraca do las jest w roznych sklepach a ja mam za darmo.
Na Swieta Bozegonarodzenia tesciowa ma przygotowac wszystkie swoje garsonki z marynarkami i spódnicami, ktore nie sa noszone od lat i w ktore ona i tak juz nie wchodzi bo rozmiar 38-40 nosiła a teraz nosi 42... Wiec znow bede vintage. A tesciowa kupowała rzeczy bardzo dobrej jakosci swego czasu, same welny, kaszmiry i jedwabie wiec ekstra!
Co prawda do pracy w tym płaszczu fioletowym raczej nie pojade bo mnie koledzy w pokoju nauczycielskim zjedzą ale do opery, na koncert, do przyjaciol czy do kosciola juz jak najbardziej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz