sobota, 30 listopada 2019

Fajnie mi!!! Francuska codzienność: czesc 251


Ale mi dobrze! ale mi fajnie dzisiaj od rana! 
Spedzilismy cudowny wieczor. Objedlismy sie jak ... za duzo, ale coz... 
Wrozby z wosku wyszly mi jak zawsze bezkształtne. Nic z tej formy nie udaje mi sie odczytać! 

Od przyjaciol dostalam miedzy innymi te piekne kwiatki w pięknej doniczce... ale tez porcje amerykańskiej czekolady z milionem dolarów... ha, ha... prosto z Nowego Yorku! 

Posiedzieliśmy wczoraj do prawie 1 godziny nad ranem... za stara jestem juz na to... choc nie tylko ja, moje kolezanki, belferki notabene, tez przysypialy... to chyba ta profesja tak wykańcza bo panowie z prywatnych sektorów byli w pełnej formie. 

I tak myslalam, ze pospie sobie do tej 8 godziny dzisiaj... Gdzie tam! O 6h35 bylam znow na nogach... moze to i dobrze bo wszystko uporządkowałam, zmywarkę puściłam o swicie - czytaj zapłacę mniej za prad ha, ha... Zrobilam sobie litr ziol na tłuszcze genoidalne czyli kore lipowa. 

Moi panowie na godzine 9 pojechali grac w ping ponga a ja juz popracowałam troche opracowując artykuly naukowe, dwa. 

Dzis popracuje, zrobie wieniec adwentowy i kalendarz wypełnię dla Antka bo od jutra rana czas start do Swiat. 

Wieczorem idziemy dzisiaj do teatru, na 20h30. 

A ponizej moj mega tort kokosowo-cytrynowy po ukrojeniu wczorajsza noca... przepis i wiecej zdjec na moim blogu kulinarnym, link obok.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz