No to sie odbyla... Pojechałam o 6:30 rano na maturę. Początek o 8 ale wpuszczaliśmy uczniów do sali od 7:45. Stoły z nazwiskami, numerami, klasyka. Torby pod tablica... Tematy przyszły o 8:02. W mojej sali pisało 14 uczniów i z kolega od matematyki pilnowaliśmy tych 14. Po godzinie mogli wyjść więc o 9 już 4 wyszło pomimo faktu, ze cały egzamin był przewidziany na 4 godziny. O 11:20 nie było już nikogo w sali.
Tak sobie myślę jacy ci współcześni uczniowie są szybcy w myśleniu i w pisaniu. Ale jak przeczytałam 10 matur to zwątpiłam. To jest katastrofa. I nie tylko ze względu na błędy ortograficzne ale na fakt, ze matura jest z filozofii ale w rozprawkach żadnego nazwiska filozofa, żadnego cytatu, żadnych referencji.
Jak bym miałam rozprawkę z historii bez daty i nazwiska to bym dała 0/20 jakbym miałam rozprawkę z geografii bez nazwy miejsc, bez konceptów geograficznych... to tez bym dala 0/20.
Ale jest wybór albo maja lepsza ocenę z tego roku z filozofii i ja zachowają albo dostaną lepsza na maturze i w tym wypadku zachowają te lepsza. Wiec chyba mało kto się dziś starał o cokolwiek.
A tematy były FANTASTYCZNE, jeden do wyboru!
1. Czy dyskusja oznacza wyrzekanie się przemocy?
2. Czy nieświadomości nie można w ogóle poznać?
3. czy jesteśmy odpowiedzialni za przyszłość?
4. Tekst E. Durkheim o regulowaniu i o moralności z książki " O podziale pracy społecznej" z 1893 - do skomentowania.
I ostatnia uwaga... STROJ uczniów... jak ktoś przychodzi na maturę w klapkach, z odkrytym brzuchem, w staniku letnim, w podartych dzinsach to... sorry powinien być wyproszony. Ale niestety wszystko w tej chwili można, wszystko wydaje się być dopuszczalne... nie dla mnie niestety ale nie ja stanowię prawo.
Strach się bać co będzie dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz