To sobie posiedziałam dzisiaj. Opinie i oceny wypisałam choć nie miałam w 90% przypadków pojęcia o czym mówił uczeń i czy mówił dobrze, słusznie czy nie... na szczęście w tej samej komisji siedział pan matematyk, który nieco sytuacje rozjaśnial.
Głównie tematy dotyczyły teorii wyliczania prawdopodobieństwa według niejakiego Bernoulli. Nasłuchałam się o S i o P, pomnożone przez jakieś X i 2D, potem o O,776 i i à,0001 w grze Yams albo w Pokerze...
Czarna magia jak dla mnie. Notatki robiłam ale po kilkudziesięciu sekundach gubiłam watki i gubiłam siebie. Jak miałam zadawać pytania co do exposè ucznia to pytałam kim był ten Bernoulli, w którym wieku żył i czy Grecy w starożytności kalkulowali prawdopodobieństwa... o nic innego nie mogłam zapytać bo nie rozumiem tematu.
Tak więc ciekawe doświadczenie ale jego celowość jak narazie mi umyka.
W czwartek matury z filozofii. Tutaj przynajmniej wiem o co chodzi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz