niedziela, 26 lipca 2015

Les Gets i jezioro Montriond czyli opowieść wakacyjna cz. 7.

 photo DSCF3459_zps32hbte2l.jpg



 

Dzisiaj mieliśmy wolny dzień ! no prawie… wolny od Antka. Nasz syn postanowił z kolegami, nowo poznanymi, skorzystać z uroków klubu dziecięcego w Avoriaz więc mieliśmy 3 h rano dla siebie i tyleż popołudniu. Gdy Antek strzelał z łuku, łaził po drzewach i uprawiał szermierkę by pojechaliśmy do Les Gets a następnie poszliśmy w krótki marsz nad jezioro Montriond.

 

Pogoda zaczyna się psuć… będzie padać od czasu do czasu i jest dużo zimniej, także w nadchodzącym tygodniu będziemy wbijać się z naszymi marszami i sportami w stosowne aurowo momenty. Miejmy nadzieję, że uda się nam spędzić czas równie ciekawie jak w minionych dniach.

 

Dzisiejszy dzień był i nadal jest piękny!
 photo DSCF3457_zps9cok0wof.jpg
Poranek w Les Gets, małej mieścinie położonej 5 kilometrów za Morzine przy tzw: drodze wielkich Alp ( le chemin des Grandes Alpes). Urokliwe miejsce i bardzo cenione  szczególnie przez zimowych turystów bo większość tras narciarskich kończy się w samym centrum miasteczka, co musi być niezwykle wygodne! Kilentela międzynarodowa jak w Morzine czy w Avoriaz przyczynia się pewnie do wysokości cen na nieruchomości równych tym paryskim czyli od 8 000 euro za metr kwadratowy w górę. Cóż uroki, ślicznych gór!

 photo DSCF3456_zps4iicidrc.jpg

 photo DSCF3454_zps1dwpfegn.jpg
Obeszliśmy Les Gets w nieco ponad godzinę podziwiając restauracje ukwiecone, turystyczne rezydencje, i wszechobecne kwiaty, nawet wzdłuż drogi w wydrążonych pniach drzew.


 photo DSCF3453_zps8l489p3l.jpg

 photo DSCF3452_zpsnqajlhwt.jpg
Dojechaliśmy i od razu trafiliśmy na brocante, czyli uliczną wyprzedaż dóbr wszelkich mieszkańców mieściny. Nie miałam nic specjalnego do kupienia ale kupiłam sobie kubek! Naoglądałam się przy tym starych nart i tych (jak po polsku?) racquettes do chodzenia zimą po śniegu, i starych łyżew i kapci i misów uroczych ręcznie szytych… Mąż strzelił mi fotkę przed merostwem czyli ratuszem miejskim ( ta pierwsza!), który jest też zarazem office de tourisme czyli centralnym biurem turystycznym, gdzie dają mapy!




 photo DSCF3451_zpslp3fg7r3.jpg

 photo DSCF3450_zpsqsueqi1m.jpg

 photo DSCF3461_zpsvh9xcofj.jpg
I tutaj jest kościół, choć mszy nie było… taki sobie, niezbyt interesujący.

Wrażenia jednak jak najbardziej pozytywne i chwilka marzeń by starej, XIX-wiecznej karuzeli… oh ileż czasu spędziłam na takich karuzelach z Antkiem jak był malutki? A jutro skończy 10 lat!!!!
 photo DSCF3460_zpsstw6k8uz.jpg



 photo DSCF3462_zpsm0jkhrx0.jpg
Wrażenie wzmocnił zakup tarteletek z jagodami i chleba! Tarteletki spożyliśmy w domu, poobiedni deser i były znakomite…. Ciasto ucierane – sable, na tym muślinowy krem i spora ilość jagód w delikatnej galaretce by się całość nie rozsypała! Mniam!


 photo DSCF3466_zpsscscjrqq.jpg
 photo DSCF3468_zpsunkibvhl.jpg
A popołudniu zjechaliśmy z Col de la Joux czyli z naszej przełęczy, z 1800 metrów na 1200 nad jezioro Montriond, 3 co do wielkości jezioro Sabaudi zaraz po tym z Annecy i Lemańskim ale na tyle małe, że w 1h15 minut można je obejść. Po jednej stronie kajaki, koniki, dwa hotele i restauracje więc ludzi tam więcej a po drugiej bardziej dziko… to lubię! Chcieliśmy jeszcze dojść do wodospadu Ardents ale w tym roku droga zamknięta, remontują.

 

Zobaczymy na co pogoda nam pozwoli jutro? Wiem, że syn mój kolegów z naszej rezydencji zaprosił na ciasto jutro pod wieczór więc muszę coś dużego kupić! Świeczki już mam! A jutro popołudniu Antek znów w klubie dziecięcym będzie się uczył chodzić po linie…
 photo DSCF3469_zpsomswoeud.jpg

 photo DSCF3471_zpsrhwccoa4.jpg


3 komentarze:

  1. racquettes po polsku tak samo rakiety śnieżne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje! Nie chodziłam w rakietach śnieżnych jako dziecko, poznałam je dopiero we Francji... Stad braki w słownictwie.

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniała wycieczka i randka :) piękne zdjecia i widoki ...
    pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń