Ale sliczne i pyszne ciastko z cala masa kremu, owocow, czekolady, karmelu... no wszystko w nim jest! Co wiecej im wieksze ilosci go spozywasz tym wiecej go przyrasta! Nie, nie w twoich biodrach czy udach ale ciastka! Bo milosc bezwarunkowa, absolutna, totalna to taki ideal, uciakajcy na linii horyzontu, kompletnie pozbawiona interesu, kompletnie niewcielona.
Tak Agnieszko NIC nie mozesz zrobic co sprawi, ze przestane Cie kochac! Nic... zabijac, krasc, zdradzac, pomawiac... NIC...
Jak to sobie wyobrazic? Ja nie potrafie!
Do kogo i kto moze byc zdolny by cos takiego odczuwac? powiedziec? ba urzeczywistnic?
Pierwsze co mi przychodzi do glowy to nasze dzieci, moj syn.
Hej Antek mozesz spalic dom, zacpac sie na smierc ale mama zawsze bedzie cie kochac! Choc oczywiscie energicznie odradzam ci czynienie pierwszego badz drugiego synu!
Drugie o czym mysle to ja... Czy kocham siebie, swoje zycie, swoje cialo miloscia bezwarunkowa?
Uj... pojawiloby sie kilka problemow... a niby dlaczego? skad?
Czy moje cialo, w ktorym mieszkam od lat nie zasluguje na te bezwarunkowa milosc z mojej strony, nawet jak zrobi mi sie cysta na gardle i peknie i smierdzi wtedy tak, ze mozna tylko uciekac jak najdalej??? Nawet wtedy gdy boli lewa noga albo zatoki siacza te wydzieline i bola jak wybuchajac na twarzy bomba?
Tak... kocham te moja witryne! Nawet chora i smierdzaca! Bo to moj worek, cenny na zewnatrz i wewnatrz. Co z tego, ze z cellulitem? Wiesz jakie skarby skrywa?
Tak bardzo kocham ten moj byt, ze chce by byl radosny i szczesliwy, chce by byl wolny. I dlatego nie ma tutaj miejsca na absolutna tolerancje ale na progres, na ewolucje pozytywna. Nie zamykam sie w tym co bylo, nie czekam na to co bedzie... kocham tu i teraz!
Patrze na to wszystko z perspektywy bene volens. Jak zrobic cos teraz, co mam zamiar zrobic ale zrobic to dobrze, tu i teraz? Nie nastepnym razem, nie za miesiac, nie jak schudne, nie jak wyzdrowieje, nie jak mi maz da wreszcie spokoj a tesciowie stana sie milymi ludzmi, nie jak zarobie iles tam tysiecy, ale TU i TERAZ?
Radosc i cierpienie graja jednoczesnie i do tej samej bramki? Coz, tak jest czesto. Nie zamykam sie w zadnym z nich, nie zamykam sie w zadnej postawie tylko pytam i to czesto "Czy robie dobrze, czy dobrze postepuje? Przede wszystkim wobec siebie, swojego ciala i ducha? Dalej wobec innych czyli bene volens... nie by sie komukolwiek przypodobac ale by byc w tym co dobre, wedlug mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz