Wróciliśmy wczoraj wieczorem z naszych letnich rozjazdów. W tym roku postawiliśmy na dużo niezależności oraz na samodzielna organizacje wakacji. Tak było po prostu bezpieczniej. Jeździliśmy samochodem po Europie zwiedzających Polskę, Niemcy, Austrie, Lichtenstein a przejeżdżając przez Francje i Belgię dodatkowo.
Szykowaliśmy te wakacje trochę na ostatnia chwile, kombinując ze szczepionkami, datami, paszportami sanitarnymi i rezerwując nasze hotele aż do 23 lipca choć wyjeżdżaliśmy już 24 lipca. Trochę nie w naszym stylu ale Covid zobowiązuje!
22 noclegi w hotelach różnej maści kosztowały nas najwiecej bo prawie 1500 euros ale Novotel w Poznaniu zwrócił nam część kosztów ze względu na nasze skargi dotyczące nie noszenia maseczkę przez gości hotelowych.
To typowo polski problem bo w Niemczech czy w Austrii wszyscy noszą i nikt się nie wykręca. Podobnie w restauracjach czy hotelach by się się zainstalować przy stoliku, wypić chociażby kawę i to na tarasie trzeba przedstawić paszport sanitarny. W Polsce nikt nie sprawdzał i nikt o nic nie pytał. Może dlatego, ze zachorowań jest dużo mniej.
Drugi punkt budżetowy to oczywiście jedzenie, które kosztowało prawie tyle samo co hotele. Do tego należy doliczyć paliwo, autostrady, wejściówki, parkingi i inne gadżety... razem trochę ponad 3600 euros za 3 tygodnie wakacji, na 3 osoby.
Podczas tego wyjazdu spotkaliśmy się z moja rodzina! w końcu!, z przyjaciółmi taty również, obchodziliśmy 16 urodziny Antka w Polsce oraz 17 rocznice naszego ślubu w Monachium.
Najpiękniejszym miejscem okazał się austriacki Tyrol oraz niemiecka Ratisbonna. Urzekające, przepiękne, cudowne. Najciekawsza była Norymbergia, historycznie rzecz ujmując.
Ale tak naprawdę zakochałam się chyba po raz kolejny w Poznaniu! Cóż za cudne centrum miasta! I wtedy to Antek stwierdził, ze podróżując widzimy jak "brzydkie, obskurne i okropne jest Rennes"!
Ma racje, zgadzam się w nim w 1000% szczególnie po dzisiejszym poranku tutaj w szarościach i w zimnie... nie mówiąc o zarośniętych i obsranych trawnikach przy Bourg l'êvêque, gdzie byłam na porannych zakupach. I z negatywów dodam jeszcze, ze bardzo, ale to bardzo nie lubię Austriaków! Co za niesympatyczni ludzie!
Skupmy się jednak na pozytywach... piękna podróż, wielokrotnie pełna wzruszeń i emocji! Do opisów ze zdjęciami zapraszam więc każdego dnia... dziś Polska!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz