poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Kirchberg. Austria. Tyrol.








Po dwóch tygodniach wakacji... zawitaliśmy w koncu do Tyrolu. Zarezerwowaliśmy wcześniej po wielu dniach poszukiwań ten oto hotel. Jak się okazuje Tyrol jest w okresie nie tylko zimowym ale tez letnim bardzo obleganym regionem. Ceny są wysokie, ludzi sporo ale piękno krajobrazu, miasteczek a przede wszystkim Alp... cóż, zachwyca! Nie da się tego ukryć! 

Nas zachwyciła przede wszystkim sama miejscowość Kirchberg. Malutkie miasteczko, polozone w dolinie - jak wszystkie miejscowości górskie w austriackich Alpach usytuowane dość nisko 800-1000 metrów. Ma to swoje zalety - jest ciepło latem ale tez wady... dużo tu ruchu i hałasu czego nie ma we francuskich stacjach wysokogóskich typu Tigne czy Courchevel.  Kirchberg jest ślicznym miejscem. Malowniczym i ukwieconym. Nasz hotel tez był śliczny choć drogi 150 euro za noc dla 3 osób bez śniadania. Śniadania to 15 euro od osoby a kolacje 25 euro od osoby. Skorzystaliśmy kilka razy bo restauracji wokół w bród i można znaleźć smaczne jedzenie za dużo niższa cenę. W pierwszy dzień zwiedziliśmy Kirchberg, jego kościół barokowy, stary, zabytkowy cmentarz, domy pamiętające XIX wiek oraz kilka niskich szlaków spacerowych wraz z jeziorem i jego plaża. I tutaj punkt krytyczny. W Austriii za WSZYSTKO trzeba płacić! Nawet za dostęp do jeziora... za dojazd droga do schroniska itd. Nie podobało nam się to wcale, wcale... bo z gór zrobiono BIZNES... czego we Francji albo nie ma albo jest tego dużo mniej... Dlatego z tęsknota wspominałam Tigne, Saint Martin de Belleville... gdzie wszystko latem jest za darmo nawet strzelanie z luku czy koncerty muzyki klasycznej czy branie kajaka na jeziorze. W Austrii NIC z tych rzeczy... za wszystko słona zapłata. Nie wspominając o paszportach sanitarnych wymaganych nawet na tarasach kawiarni czy maskach FFP2... wszędzie! Pomimo tego... tydzień w Tyrolu był cudowny! cdn... 








































 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz