poniedziałek, 18 września 2017

Europejskie dni dziedzictwa. Francuska codzienność : część 102.



 


 

W ubiegły weekend odbyły się w całej Unii europejskiej (i tutaj mam nadzieję, że Polska jeszcze zachowała coś z Unii ?)  dni dziedzictwa kulturowego. Ja je osobiście uwielbiam bo pozwalają na zwiedzenie i dotarcie do miejsc, które na codzień są zamknięte dla zwykłego obywatela. Co roku więc korzystamy z tych możliwości i odkrywamy co się da !

 

W sobotę nasz wybór, trochę za sprawą Antka, padł na nowy stadion w Bordeaux, którego spora część jest zamknięta dla publiczności – szatnie, sale konferencji prasowych, loże artystów w tym koncertującej u nas ostatnio  Céline Dion. W niedzielę natomiast odwiedziliśmy założona w 1937 roku bazę awiacji wojskowej czyli bazę 106, pod Bordeaux.

 

Sobotnie zwiedzanie stadionu zachwyciło przede wszystkim Antka, który mógł posiedzieć na miejscach słynnych piłkarzy, zamienić się na kilka chwil w trenera odpowiadającego na pytania dziennikarzy czy zerknąć na buty Céline Dion pozostawione w jej loży po czerwcowym koncercie. Najważniejszym punktem programu było jednak chodzenie po murawie, na której grają sławy i spojrzenie na stadion oczami sportowca.

 

W niedzielny poranek w strugach deszczu i w temperaturze podbiegunowej, jak na Bordeaux, było całe 13°C! ruszyliśmy do bazy samolotów francuskiej armii.

Parking był poza terenem bazy, dowożono nas do celu w grupach i autobusem po dokładnym prześwietleniu laserami toreb i naszych ciał. Pomyślałam sobie, że na lotniskach powinni takie kontrole wprowadzić…

Całej bazy nam nie udostępniono, ale przygotowano masę atrakcji: ekspozycje starych samolotów, planerów, dronów, urządzenia do symulacji lotów i próby na nich dla takich śmiałków jak mój Antek, który nadal tkwi w swym marzeniu – zostania pilotem. Za rok zresztą będzie zdawał pierwszy stopien z pilotażu – dostępny we Francji od 13 roku życia.

Cały poranek spędziliśmy w bazie ani przez chwilę się nie nudząc. Wiele rzeczy się nauczyliśmy, wiele poznaliśmy.

 

Wracając do domu, na bardzo już spóźniony obiad zdołałam jeszcze kupić borowiki przy drodze. Obrodziły w tym roku i na wczorajszą kolację zrobiłam ravioli z borowikami… ekstra!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz