czwartek, 21 września 2017

Południowa Italia : 9. Dzień z moją przyjaciółką Francescą w Minervino Murge.


Kochana Francesca!!!!










 

Jesteśmy w samym sercu Apuli. Na każdym kroku przypominają nam o tym drzewa oliwne, wysuszone pola, kolory domów, ich dachy i oczywiście kuchnia.

Wyjechaliśmy z Lecce kilka minut po godzinie 9. Drogami SS15 i SS14 zbliżamy się do Minervino Murge. Tyle o nim słyszałam! Tyle zdjęć oglądałam! W końcu mieszkaliśmy drzwi w drzwi z Francescą przez prawie 4 lata a później często i u Franki spałam dojeżdżając do pracy, do Paryża. Jej rodzinne miasto, jej rodzina były zawsze centrum naszych konwersacji.

 

Wydawało mi się więc, że znam to miejsce jak własną kieszeń, że to malutkie miasteczko. I rzeczywiście jest malutkie ale znalezienie ulicy Francesci z GPSem zajęło nam dobre 20 minut.Góra, dół, góra dół i te schody wszędzie, uliczki wąskie na półtora metra!

Ale na obiad zdążyliśmy!

 

Moja kochana Franca czekała na nas ze swoim bratem. Stół nakryty w jej troglodyckim domu odziedziczonym po matce. Budowla z 17 wieku, mury grube na ponad metr i tylko 1 okno przez, które wchodzi się do domu.

 

Jestem taka szczęśliwa, że ją widzę szczególnie po jej dwóch chorobach nowotworowych. Francesca jest zdrowa, tylko odrośnięte włosy zdradzają ciężkie przejścia. Nie ten kolor, nie ta objętość. Uśmiech jednak wciąż ten sam i ta kuchnia!

-          Orechiette z fasolką i z pomidorami

-          Kiełbaski z Apuli

-          Cała miska serów Mozarrella… każdy inny!

-          Sałatki

-          Owoce,

-          Lody

Wszystkie produkty świeże z ogrodu jej brata… mniam!

Antek wniebowzięty! W końcu miał okazję podziękować France za przeciery owocowe, które mu przyrządzała jak był niemowlakiem a ja je z Paryża, po pracy, zwoziłam do Bordeaux!

 

Po obiedzie gadamy i gadamy, ale Antek wybywa do Vincenzo, chłopca z rodziny, z którym będą bawić się do wieczora w tym grać w futbol uliczny z całą bandą włoskich kolegów. Żadnego języka wspólnego, ale od czego jest Google Traduction na telefonach. Dogadali się perfekcyjnie!

 

A my całe popołudnie spędziliśmy zwiedzając Minervino Murge… perełka!!!

Zapraszam do obejrzenia zdjęć!



Strome uliczki, tylko dla pieszych czasami...




Niezwykle ciekawy zabytek na chwale 2 zabitych faszystow Musoliniego... tablica o tym mowiaca wciaz tkwi na tym pomniku dominujacym miasteczko...




Przy murach domow mosiezne konie do przywiazywania tych prawdziwych.







Szkola do ktorej chodzila Francesca w latach 1950... wciaz jest szkola


Najstarsza, sredniowieczna dzielnica Minervino z domami jednopokojowymi. Luki podporowe trzymaja calosc.



Futbol na ulicy... Vincenzo pierwszy po prawej, nowy przyjaciel Antka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz