Wczoraj rano upiekłam kilka choineczek kokosowych - tradycyjnych już dla nas oraz serca kruche, maślane z żurawiną. Przepisy znajdziecie na moim blogu kulinarnym w rubryce Boże Narodzenie -Noël. Trwają niezmiennie od lat!
Na zdjęciach kilka dekoracji z mojego domu. Wczoraj zaraz po obiedzie się za nie zabrałam bo późnym popołudniem byliśmy zaproszeni do Françoise i spędziliśmy miło czas rozmawiając i oglądając jej obrazy. Wieczorem jak wróciliśmy, tuż przed meczem zawaliliśmy wszystkie lampki... dziś poustawiam i pozapalam jeszcze mnóstwo świec. Bo tak lubię. Do skarpet trzeba będzie powkładac słodycze. czekoladki zamówione w Antka liceum jeszcze nie dotarły będą jutro.
Przynajmniej w domu zrobiło się świątecznie.
Czuje się trochę lepiej ale nie jestem niestety zdrowa. Zatoki i gardło non stop dają znać, ze są w złym stanie. Jutro rano mam skaner zatok i trochę się denerwuje by mi czegoś tam nie znaleźli... oby nie.
A dziś obiad u teściów i tez się nieco denerwuje. Eh... czekam na wieczór w domu w rozświetlonym świątecznie salonie choc choinka zbyt mała w tym roku - kupiona przez męża - nie spełnia w pełni moich oczekiwań ale cóż jest zgrabna, żywa oczywiście bo sztuczności nie uznaje i nie znoszę i udekorowana ozdobami zrobionymi przez moja mamę! czyli tak jak lubię.
Pozdrawiam niedzielnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz