Bylam wczoraj z dzieci przygotowującymi sie do bierzmowania w Saint Symphorien. W tym wielkim domu, złożonym z kilku czesci mielismy nasz dzien skupienia wraz z msza swieta. Ta ostatnia odbyła sie w kaplicy przynależącej do tego domu.
Wyjechaliśmy wcześnie z Bordeaux i choc to tylko 57 km to wraz z korkami prawie 2 godziny jazdy.
Jak zwykle trafia mi sie najlczniejsza, 16-sto osobowa grupa.
Wszystko odbyło sie perfekcyjnie.
Ale to o czym chcialam napisac przede wszystkim to... o zachwycie tym domem, prowadzonym przez siostra Izabele.
Jak tylko tam weszłam z werandy, do kuchni, w ktorej okien palic sie w kominku... wiedziałam, ze wyjsc nie bede chciała! Cos cudownego... ogromny dom z mnóstwem staroci, kominkami, fotelami i kanapami z epoki i jakies takie cieplo w nim panujące. Trudno to opisac.
Czułam sie tam wyjątkowo dobrze.
Od wczoraj o tym domu mysle, wspominam, ogrzewam moje smutki w nim... choc siostra Izabela zaprosili mnie z mezem i z synem na weekend.
I wiecie co... zamierzam taki dom, podobny dom KUPIC!
Pewnie juz w Bretanii ale cos mnie tknęło, sama nie wiem co... chce taka posiadlosc zamiast lokum w miescie.
Tymczasem bierzmowanie Antka i innych juz w sobote, o godzinie 10. Jesteśmy zwarci i gotowi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz